siedzi człowiek

   Siedzi sobie człowiek na ławce w parku. Skołowany i przytruty myślami, bo nie wie, co ma zrobić, ale skoro dzieje się -akt I scena druga, tytuł: na kozetce u psychoanalityka, więc wyciąga kartkę papieru i próbuje napisać choćby jedno sensowne zdanie. Zaczyna pięć na raz, a żadnego nie kończy. Najpierw zatruwa go miasto. Wejście w centrum, jak do smoczej jamy, tyle że smokiem ziejącym ogniem okazuje się tłum różnych gatunków owiec i owieczek. Prawdziwy smok drzemie w głowie, zieje ogniem i pozbawia orzeźwiającej wody. Ale nie o tym. 
   Siedzi sobie człowiek. Przygryza paznokcie, a tu nagle nad jego głową głos. Znajomy, niespodziewany. A kiedy podnosi pochyloną głowę z nad pomarszczonych słów, uśmiecha się do twarzy- znajomej, a jakże. ,,Znam cię człowieku, wiem co masz w ręku"- mówi mu, żeby usiadł obok.  Siada, nie jest świadomy z jakiego snu-mary wyrwał właśnie pogrążonego w myśleniu człowieka. Podaje rękę. Przedstawiają się sobie. Niestety, skołowany człowiek nie pamięta imienia, tylko ,,T" szeleści i dyga gdzieś w umyśle. Człowiek, który przed chwilą siedział sam, siedzi teraz z kimś już wcześniej napotkanym. Wyrwany z sideł prześladowców- myśli. Mówi mu, że chyba ludzie dziwnie reagują i czują się niepewnie, gdy tak podchodzi, gdy tak rozmawia. Odpowiada opowieścią o małej dziewczynce, która z wózka przy pożegnaniu podała mu rączkę i się do niego uśmiechnęła. Nieoczekiwany towarzysz wstaje przeświadczony o tym, że skoro już kiedyś się spotkali to chyba i tym razem skończy się tak samo. Sama sobie się dziwię, że ławkowy człowiek powiedział ,,zaczekaj!". Spełnianie, dotrzymywanie obietnic. Bycie wiernym chociaż sobie. Obietnica była taka, że gdyby jakimś dziwnym, przypadkowym trafem, spotkał jeszcze raz tego człowieka, to weźmie od niego, co ten chce mu dać. Nawet za cenę dziesięciu złotych. Więc zabiera, plik słów- opowiadań. Wcześniej zdezorientowany nieco człowiek pyta ławkowicza ,,Co ci się stało w palec?". ,,Różne rzeczy się dzieją..na świecie..."-niedorzeczna odpowiedź (myśli sobie jednocześnie). Ale przecież nie powie mu, że to stres przed lub po urazowy, albo że to z przyjemności zagryza palce, a tym bardziej nie przyzna się do szaleństwa, którego się boi. ,,Różne rzeczy się dzieją...". ,,Nawet z palcami..."- z uśmiechem, ale i ze zrozumieniem odpowiada towarzysz. Jeszcze pyta, by mu przypomnieć, gdzie się wcześniej spotkali.  Ławkowicz z trudem wypowiada jakieś nazwy przystanku, parku przez który przychodził i jeszcze coś o tramwajach. Wtedy mu powiedział, temu przemykającemu człowiekowi- cieniowi, ukrywającemu się pod płaszczem wieczoru, że ma na twarzy dobro i to zdanie w nim zostało. Nawet zapisane w jednym z tych brudnych notesów, tłoczących się mniej lub bardziej kudłatych myśli pod datą ósmego marca.
    Nie pamięta. Nie może pamiętać, bo tak wielu ludzi uzdrawia takim zdaniem, z wieloma przecież rozmawia. Mówi jednak, że kogoś mu przypomina. I człowiek wierzy, i nie wierzy- jednocześnie. Jakiś chwyt. Drobne słowa. A jednak. Ma w oczach coś takiego, że to tylko z prawdy można tak być i patrzeć. Chyba, że tak wygląda szaleństwo. Jeśli tak patrzy człowiek szalony to chcę nim być. Odchodzi. Człowiek na ławce zostaje. I myśli ,,może całkiem zwariowałem". Bo akurat wtedy, akurat przy tej ławce, akurat gdy jest w tym mieście,  a nie było go prawie przez całe wakacje, właśnie wtedy przychodzi człowiek i pyta ,,co ci się stało w palec?'', co znaczy dla niego tyle co pytanie ,,co ty właściwie człowieku z sobą robisz?". A ten potrafi się tylko uśmiechnąć. ,,Różne rzeczy się dzieją...na świecie.."- to cała jego-moja odpowiedź.

Komentarze

  1. Sylwio, będziesz wspaniałą pisarką. Na miarę wszystkich polskich poetów współczesnych od Miłosza po Hartwig. I wiem, że to brzmi pompatycznie, ale czuję to i wierzę w to z całego serca. I będę myśleć o tym, by tak się stało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiam serdecznie, zazdroszcząc kunsztu...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty