wrześniowe lato


Trudno uwierzyć, że to już wrzesień! Jeszcze wczoraj lato w pełni - słoneczne, gorące, zachęcające do wyjścia, dziś - niebo pochmurne, kropelki deszczu kapią na mój parapet. Słodko-kwaśny wieczór, zapowiedz jesieni. Zdążyłam pożegnać lato wykorzystując ostatnie ciepło na nocne spacerowanie i koncert. Ale w kwestiach czytelniczych...tego lata mam spore zaległości.

Przede wszystkim książką na to lato miała być jedna z cyklu <<Czterech pór roku>> Karla Ovego Knausgarda. ,,Zimę" czytałam zimą, po roku lub dwóch od jej dostania w prezencie. Po ,,Wiosnę" sięgnęłam wiosną. Pomyślałam, że kolejne przeczytam podobnie, w odpowiednich dla nich porach. Cóż, chociaż pogoda za oknem budzi niepewność i ostrzega przed jesienną aurą, to w końcu zostały jeszcze dwa tygodnie lata. Może zdążę?

Książek Knausgarda nie czyta się jednym tchem. Jego cykl jest wyjątkowy, trzeba przyznać. Jego opowieści są jak poezja codzienności w wersji prozatorskiej. To znaczy, że autor próbuje opisać świat z jego zwyczajnością, takim jaki on jest. Ale jednocześnie jest to świat autora, a więc są i jego wspomnienia, uczucia, wrażliwość. Niektóre momenty w powieści-dzienniku-przewodniku po świecie są tak banalnie proste, że zastanawiam się, jak to możliwe, że jeszcze nikt (kogo ja czytałam, poza poetami oczywiście) tak świata nie opisywał, nie próbował. Podoba mi się ta zwyczajna codzienność, bo jest w niej coś niezwyczajnego - to jest życie człowieka-autora wpisane w ten zwyczajny piękny, a czasem trudny świat. Autor wydaje mi się bardzo szczery, a jego pisanie nie jest nad wyraz, ckliwe czy górnolotne, jest takie, jaki jest świat - zbudowane z realności, zadziwienia zwykłością, uczuciowe i racjonalne, duchowe i materialne. Jeszcze nie wiem, jakie lato przeżył Knausgard pisząc swoje ,,Lato", czy będzie w nim miejsce dla jego córki, do której to pisał w poprzednich książkach? Czy to bardziej jego lato - to znaczy, że pisze dla siebie, dla wspomnień, skojarzeń i tęsknoty za dzieciństwem... Nie wiem jeszcze, bo zaczynam.

Czytam ,,Lato" początkiem września. Jeśli nie zdążę? Ta książka wydaje się mieć taką właściwość, dzięki której można otworzyć dowolny fragment, jak kartkę z głęboko schowanego w pamięci kalendarza i czytać w dowolnym momencie, czytać, przypominać, opisywać jakiś moment, jakąś rzecz, jakieś słowo, język, wspominać osobę, uczucie, sytuację, reakcję, albo... wszystko co może kojarzyć się z latem, czyli: wiśnię, makrelę, porzeczkę, trawnik, krótkie spodenki, czy chociażby (sam początek utworu) zraszacz ogrodowy (!).

Książki Knausgarda nie wzbudzają we mnie przymusu czytania. Myślę, że można je mieć na półce po to, by sięgać po same fragmenty (i oczywiście piękne akwarelowe ilustracje!), tak jak każdego dnia sięgamy pamięcią tylko na jakiś najbardziej zapamiętany obraz, doświadczenie, rzeczy, które w nas pulsują bez zbędnej filozofii. Po prostu, ot tak, by się im przyjrzeć i zobaczyć, że świat w swojej zwyczajności jest pełen piękna! A to, co pozornie nijakie, może skrywać w sobie znaczenie, które mu nadamy, patrząc i próbując opisać. Podajmy przykład Kasztanowca:

,,(...)chociaż nasz kasztanowiec jest tak ogromny - z pewnej odległości to właśnie on najpierw rzuca się w oczy, nie dachy domów - i chociaż wspiąłem się na niego i przyciąłem go, nigdy nie zwracałem na niego uwagi, nigdy o nim nie myślałem. Zupełnie jakby nie istniał. Teraz nie mogę pojąć, że przez pięć lat żyłem tak blisko tak wielkiego tworu natury, w ogóle go nie dostrzegając. Cóż to za zjawisko: patrzeć i nie widzieć? Prawdopodobnie  to, co widzimy nie zapada nam w pamięć. (...) Mówimy, że coś ma znaczenie, jakby sens był czymś, co dana rzecz otrzymała w prezencie, ale wydaje mi się, że w rzeczywistości jest odwrotnie: to my nadajemy znaczenie temu, co widzimy."

Zbliża się ta pora roku, końcówka lata i początek jesieni, kiedy bardzo mocno ożywają (we mnie ) wspomnienia. Wydaje się, że to tylko kolejne lato za nami, że będzie ta sama jesień...Ale nic nie jest takie samo, bo jesteśmy inni i patrzymy inaczej, chociaż podobnie. Może nasz wewnętrzny wzrok się poszerza? Może umiemy spojrzeć na to samo miejsce, tego samego człowieka, to samo doświadczenie z trochę innej, dojrzalszej perspektywy?

Książki Knausgarda uczą patrzenia.

Komentarze

Popularne posty