o kobiecie

O kobiecie



W jednym ze swoich wierszy Mickiewicz pisze: ,,Kobieto! puchu marny!" - czy taki marny? Ja nie wiem... Siła kobiety leży w jej łagodności i wrażliwości. Jak te cechy w sobie pielęgnować, odkrywać i dobrze rozumieć?

Mówi się dużo o kryzysie ojcostwa i mężczyzny. Ale czy w parze z tym nie idzie kryzys tożsamości kobiety? Wołanie o niezależność i nieograniczoną wolność w prawach o decydowaniu o sobie… Kwestia rozumienia wolności to zresztą osobny temat do dyskusji.

Myślę, że większość z nas-kobiet wcześniej czy później doświadcza czegoś w rodzaju kryzysu wynikającego z pewnych kulturowych spojrzeń na kobietę, pewnych oczekiwań i samego wychowania. Na szczęście jest już coraz mniej sytuacji ograniczenia wolności i niezależności kobiety, ale czy wraz ze wzrostem tej niezależności współczesna kobieta nie doświadcza coraz większej samotności?

Te pytania wracają w związku z ostatnimi wydarzeniami. Już od dłuższego czasu towarzyszy mi myśl, by spisać w formie dłuższej wypowiedzi to, co kiedyś przeczytałam o kobiecie w nauczaniu Jana Pawła II. A teraz, w związku z tym, co dzieje się na ulicach.. i w kwestiach praw i wolności, myślę, że warto wrócić do źródła.


W liście do kobiet z 1995 roku, który jest niejako streszczeniem dokumentu papieża ,,Mulieris dignitatem" z 1988 roku, pojawia się wyraz wdzięczności dla kobiet, które przez tak długi czas (i niestety w pewnych kulturach wciąż) muszą żyć w dużej dyskryminacji i nierówności społecznej. Papież rozpoczyna swój list piękną modlitwą do Trójcy Świętej, która jest podziękowaniem za tajemnicę kobiety. To słowo ,,tajemnica" wydaje mi się tutaj bardzo ważne.

Kobieta- tajemnica

Kto pozna bogactwo serca kobiety?  Myślę, że nawet każda z nas - kobiet, będzie potrzebowała całego życia, by ten swój dar, dar kobiecości, odkrywać.  Jest to tajemnica stworzenia, nie da się więc mówić o kobiecie bez zajrzenia do źródła, czyli Księgi Rodzaju.

Czytamy tam: ,,na obraz i podobieństwo Boże" , ,,stworzył mężczyznę i niewiastę" (Tutaj trzeba przywołać tekst papieża: ,,Mężczyzną i niewiastą stworzył ich Bóg"). Są więc sobie równi choć inni, są sobie potrzebni.

Ciekawy jest ten obraz stwarzania kobiety...Wszystko dzieje się w momencie snu Adama - sam moment stworzenia jest więc tajemnicą między Bogiem a nią samą. Jest w tym jakaś intymność i delikatność Boga, który lepi ją-Ewę z żebra Adama w momencie snu. Celem jest ,,uczynienie odpowiedniej dla niego [Adama] pomocy". Na czym ta pomoc ma polegać? Czy chodzi jedynie o służenie mężczyźnie? Złe odczytanie tego fragmentu może spowodować, że kobieta będzie traktowana niejako przedmiotowo, jako element-dodatek, na wyłączną służbę mężczyźnie, rozumianą jako niewolnicze poddaństwo. Tymczasem pomoc, o której pisze papież, odwołując się do Księgi Rodzaju, ma polegać przede wszystkim w lepszym zrozumieniu siebie, swojego powołania i bycia w świecie. Edyta Stein opisuje to za pomocą metafory lustra. Kobieta ma być ,,lustrem dla mężczyzny", czymś do czego męskość będzie mogła się odnosić i realizować, ale ta zasada działa również odwrotnie: kobieta w pełni może zrealizować swoją kobiecość poprzez bycie w relacji z mężczyzną. Wtedy, na zasadzie komplementarności, jedno i drugie poznaje lepiej siebie i wypełnia swoje człowieczeństwo. Tutaj papież używa słowa ,,dwoistość", czy ,,jedność dwojga". Dwie osoby, ale jakby w jednej. Każda inna, a przecież razem. Na wzór Trójcy Świętej, która poprzez relacyjność jest pełnią.



Kobieta - serce

O tej relacyjności na wzór Trójcy Świętej pisze także Edyta Stein. Odwołuje się ona do nauczania św. Augustyna i św. Tomasza o ludzkim duchu, który odbija Trójcę Świętą - Ojciec to bycie, Syn to poznanie, a Duch św. to miłość. Stein zastanawia się, które z tych elementów należą do specyfiki natury kobiety, a które do mężczyzny.  Jak to wyjaśnia dokładnie? Twierdzi, że natura męska odbija się mocniej w rozumie (w konkrecie, rzeczywistości), natomiast natura kobiety w sercu. Tak, tak… Rozum i serce. Znamy ten podział, prawda? Niebezpieczeństwo tych skojarzeń może polegać na rozumieniu ,,serca” jedynie poprzez emocjonalność i uczuciowość (choć tak, to też, to ważne). Tutaj jednak istotne jest to, że Stein w sercu dopatruje się natury Ducha św. (jeśli można tak powiedzieć o Duchu św.). Dlaczego?

Ponieważ Duch św. to dająca się miłość, to nieskończone dary, dawanie się... W tym więc serce kobiety jest podobne do serca Trójcy św. - Ducha św., że jej podstawową naturalną cechą jest dawanie się, płodność (rozumiana zarówno biologicznie, jak i duchowo). Kobieta jest nosicielką życia. Poprzez dar macierzyństwa, ale także poprzez słowo, delikatność i czułość okazywaną drugiemu.

Po drugie Duch św. jest Pocieszycielem i Pomocą. Kobieta w tym aspekcie jest niezwykle obdarowana tą samą czułością i współczuciem, które jest w samym Sercu Boga - Miłości - Duchu św. Ma ona w sobie naturalną skłonność do bycia blisko drugiego człowieka, bycia czułego i Miłosiernego, stąd jej częste zaangażowanie w prace blisko drugiego człowieka. Kobieta ma więc predyspozycje do widzenia sfery ludzkiej - potrafi zaangażować się bez reszty, potrafi się w swojej pracy zatracić, co bywa też niebezpieczeństwem…



,,Wzbogacasz właściwe rozumienie świata i dajesz wkład w pełną prawdę o związkach między ludźmi"

Kolejnym aspektem charyzmatu i powołania kobiety jest jej relacyjność, czy zdolność do tworzenia relacji, jej otwartość, gościnność i zdolność do wychodzenia ku drugiemu. Nie bez powodu mówi się o kobiecie jako gospodyni domowej - ma ono wydźwięk negatywny, ale przecież sednem tego stwierdzenia jest fakt, że kobieta jest sercem domu. To ona wprowadza atmosferę gościnności lub ją zamyka. To przez jej drobne gesty, drobiażdżki w dekoracjach, przyrządzeniu potraw, czy cichym, drugoplanowym prasowaniu ubrań, przejawia się miłość... Ognisko domowe płonie, gdy serce kobiety przyjaźnie przyjmuje gości swojego męża, kiedy z radością przygotowuje ciasto i dba o każdy szczegół na stole. Ktoś powie, że to idealistyczny obraz... To naturalne, że kobieta może być zmęczona swoją pracą. Jest to niepozorna, żmudna, ukryta praca, często niedoceniana, a jednak, ma ona niesamowity wpływ na relacje w domu i poza nim.



Wolność w powiedzeniu ,,tak”

Etta Hillesum – młoda żydówka, niezwykła postać XX wieku - w swoim pamiętniku ,,Przerwane życie” zapisuje ważny choć może niepozorny szczegół: ,,Kiedy zaczęło się odmawiać swoim wymaganiom i pragnieniom, można odmówić sobie wszystkiego. Nauczyłam się tego w przeciągu kilku dni… Każdego dnia mówię ,,żegnaj”. Prawdziwe ,,żegnaj” będzie już zatem jedynie małym zewnętrznym potwierdzeniem tego, co dokonuje się we mnie z dnia na dzień.”

Czy ten opis nie opisuje postaw wielu kobiet? Matek, nauczycielek, sióstr, koleżanek, które każdego dnia przekraczają siebie poprzez bycie darem dla innych… Liczą się małe gesty.

Jest w tym siła i prostota jednocześnie. Jest w tym maryjne ukrycie, jakaś zgoda na bycie ,,służebnicą”, ale w ogromnym szacunku do przyjmowaniu daru kobiecości. To kobieta ma prawo powiedzieć ,,tak, chcę”. Dzisiaj nie będę ważna ja, ale ten drugi.

Co w takim razie zakłóca pierwotną jedność i rozumienie przez kobiety ich niesamowitej roli?

Po pierwsze, wydaje mi się, że chęć bycia całkowicie niezależną, a ta postawa bierze się z braku doświadczenia miłości. Życie na własną rękę, po swojemu, bez zobowiązań i odpowiedzialności za drugiego… Tak jest łatwiej. Tego uczy nas też dzisiejszy świat.

Musisz sobie poradzić…

Musisz dać radę…

Musisz się rozwijać…

Musisz zapracować na siebie…

Wszystkie te przymusy, które nie wynikają z własnych naturalnych potrzeb, ale z lękowych przymusów.



Miłość, która uzdrawia kobietę

Czy jest jakieś lekarstwo, które pomogłoby każdej z nas wejść w pełni w swoją kobiecą naturę, rozwinąć ją? Nie ma innego lekarstwa niż miłość… Widać to doskonale na kartach Ewangelii, kiedy Jezus przywraca godność kobiecie – kobieta z duchem niemocy, teściowa Szymona w gorączce, kobieta cierpiąca na upływ krwi, córka Jaira, Kananejka, Maria Magdalena, Samarytanka…

Ta ostatnia jest dla mnie szczególnie ważna. Obraz spotkania z Jezusem przy studni ukazuje pustkę kobiecego serca, które nieustannie pragnie ,,wody żywej”, takiej miłości, która by ją ogarnęła całą.. Spotkanie dwóch pragnień – jej i Jezusa.

Tylko serce otwarte, serce, które pozwoli się dotknąć Miłością, jest zdolne do kochania i odpowiedzi. ,,Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy obciążeni jesteście...” Przychodzenie z pragnieniami, wychodzenie i pokazywanie tej swojej słabości, braków..może być bardzo bolesne, ale też rozwojowe. Jak inaczej potoczyłyby się losy Marii Magdaleny, gdyby nie spotkała na swojej drodze Jezusa?

Kiedy kobieta zostanie dotknięta miłością, nie potrafi jej już zatrzymywać dla siebie.. Chce nią obdarzać innych. Kobieta, która jest kochana, promienieje i może rozwijać się w całej pełni.



Myślę, że odpowiedzią na dzisiejszą sytuację kobiet byłaby nauka takiej miłości. Miłości bezwarunkowej, przyjmującej, przebaczającej, silnej. Czego sobie i każdej czytającej to kobiecie życzę.






Komentarze

  1. Dziękuję, że podzieliłaś się swoim rozważaniem. Myślę, że gdybyś chciała, to mógłby to stać się bardzo wartościowy blog dla wielu kobiet. Piszesz przepięknie. Adriana

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty