Higienizacja duszy

 

Ostatnio doświadczam ciekawych natchnień w życiu codziennym. 
Na przykład na fotelu u higienistki dentystycznej...

Od półtora roku mam szczęście do lekarzy od uzębienia zwanych dentystami. Nie sądziłam, że uwagi i instrukcje, które dostawałam, będą rezonować w mojej głowie skojarzenia z wewnętrznym życiem człowieka. Ale tak się stało. Leżąc ostatnio prawie przez godzinę na fotelu dentystycznym i wchłaniając wszystkie wskazówki, zdałam sobie sprawę, że wszystkie rzeczy zewnętrzne, staranność i dbałość o szczegóły opisują dokładnie to, co jest potrzebne również w życiu wewnętrznym (duchowym) człowieka.

Jesteś tym, co jesz

Pierwsza rzecz, która przyszła mi do głowy - powinnam zmienić dietę. Ma ona niesamowity wpływ nie tylko na wygląd zewnętrzny (skórę, uzębienie), ale także na stan organów wewnętrznych. Dbałość o regularne posiłki, ilość porcji, dobrane składniki, sposób ich podania i jedzenia - wszystko to jest niezwykle ważne. Czy nie powinnam zacząć właśnie od tego? Co chciałabym zastać w moim organizmie za kilka lat? Moje ciało jest takim samym darem, jak i moja dusza. Mają one wzajemnie sobie pomagać. Przejadanie się, objadanie, zajadanie - wszystkie przejawy stresu nie służą ani mojemu umysłowi, ani mojej duszy, a już na pewno mojemu ciału. 


Szorowanie

Dokładny instruktaż tego, jak powinno się trzymać szczoteczkę i to, że nie wystarczy zębów szorować, ale bardziej wymiatać z nich zbędne resztki jedzenia,  zdawało mi się być dobrym obrazem oczyszczania wewnętrznego. Czasami pozwalam mojej duszy żyć pozornie - skoro nie robię głupstw, ani wielkich krzywd, żyję poprawnie, nie łamię przykazań... Ależ to pospolitość. Ostatnio usłyszałam, że świętość to coś więcej niż bezgrzeszność i pospolitość. To ćwiczenie charakteru, to wydobywanie wszystkich tych pozostałości, grudek, grudeczek, które, jeśli tylko zostaną, wcześniej czy później zamienią się w próchnicę, a następnie wywołają stan zapalny zęba. Jak często tylko ,,szoruję z zewnątrz" swoją duszę? Czy nie jest tak, że jest to jakiś pozór, to, co inni widzą na zewnątrz? A w środku czuję ten ucisk, czuję, że coś tam zostawiłam, pominęłam.. A właśnie może powinno być odwrotnie. Czy nie ważniejsze jest to, bym w środku siebie żyła w zgodzie ze sobą? Bym była prawdziwa? Co mi z pozornej nieskazitelności, co z szorowania po każdym posiłku, jeśli gdzieś w środku (w myśli, w sercu) zagnieżdża się jakiś mały, kłujący osad, który wkrótce zamieni się w kamień i uśmiech będzie już tylko pozorem.

Nitkowanie

Do prawdziwej i dobrej higienizacji potrzebne jest stałe regularne i cierpliwe (!) nitkowanie. Czyli ten czas codzienny, może jak rachunek sumienia, w którym staram się przyjrzeć, jasno zobaczyć, co tam utknęło, co nie chce być wydobyte na zewnętrz. Wymaga to bardzo dużej cierpliwości i dystansu... (odkrywam jak bardzo mi tego brak). Nitkowanie wymaga przyjrzenia się, wymaga zastanowienia i ... działania, regularności. Inaczej nic z tego.


Pasta wybielająca 

Dostałam polecenie, by kupić pastę wybielającą, by pomóc zębom w oczyszczaniu nagromadzanego osadu. Kupiłam. Wymagało to trochę droższej inwestycji niż zwykle, ale wciąż w granicach normy. Myślę, że wybielanie jest taką wisienką na torcie, jest czymś, co może być naturalnym skutkiem tych pierwszych kroków. Bo co mi z pasty, która wybieli moje zęby na zewnątrz, jeśli nie zadbam o strukturę wewnętrzną zęba. Przekładając to na myślenie o duszy... Po co mi te wszystkie zabielacze? Te wszystkie nakładki, iluzje? Te próby trzymania się w granicach poprawności. Ostatnio poruszyło mnie Słowo o tym, ze Królestwo Boże zdobywają gwałtownicy! Gwałtownicy. Ludzie działający sercem. Dusza lubi współpracę z sercem. A co jest sercem dla zęba? Korzeń, unerwienie. Nerw zaś wiążę się z układem, który jest umieszczony w mózgu człowieka. Jeśli będzie działanie odwrotne czy cały system zadziała? Jeśli będę podchodziła do wszystkiego w kategorii zbadam, sprawdzę, dotknę... Serce to ruch, to pragnienie, to wola pociągnięta i zainspirowana.

Leczenie

Od czasu do czasu potrzebuje pójść do lekarza, który nam te wszystkie zaleciałości i pozostałości oczyści. Własnymi siłami możemy się starać, składać postanowienia, próbować, ale nie ma przecież idealnych szczoteczek, idealnie wyuczonych ruchów nitki dentystycznej, nie da się żyć bez zjedzenia od czasu do czasu czegoś niezdrowego. Za każdym razem, gdy wychodzę z gabinetu dentystycznego czuję się niejako jak nowonarodzona. Mała zmiana, niekoniecznie zauważalna na zewnątrz, ale w środku;

 Zęby twe jak stado owiec strzyżonych, gdy wychodzą z kąpieli: każda z nich ma bliźniaczą, nie brak żadnej. (Pnp 4, 2)

Przychodzę więc do kogoś, przed kim otwieram paszczkę (chociaż często się wstydzę) i zostawiam wolną rękę. Oczyszczanie i naprawianie bardzo często boli. Czasami bardzo.  Ale inaczej może się źle skończyć dla całego organizmu. Dlatego od czasu do czasu warto się poddać Komuś, kto wie, co zrobić, by ból wyeliminować. Czy potrafię?


klik

Komentarze

Popularne posty