napoczęte

najtrudniej rankiem
spod jeszcze ciepłej pościeli
wyciągnąć stopy-
to jak stracić sen
który jeszcze wabi spełniającym się niespełnieniem

spod ciężkich powiek
spojrzeć przez okno w ciemność
śpiących jeszcze
                           nie budzić krzykiem


a mogłabym wyjść na balkon
czekać na słońce
                           tykający zegar dnia
                           i płakać
                           i wyć

zamiast tego robię sobie śniadanie
piję herbatę, słucham pierwszych relacji
świata (tylu zabitych, tylu rannych)

być może ktoś wygra milion
jak w lotka, ktoś zabije
ktoś umrze z miłości

z nocy przepotwarza się dzień
to pora aby wyjść zza zamkniętych drzwi

Komentarze

  1. Piękny wiersz, dawno takich nie czytałam. Czyj?

    OdpowiedzUsuń
  2. ??!! brak mi elokwentnej formy wypowiedzi...ale jest świetny, naprawdę byłam pewna, że to jakiś uznany poeta. Sylwio!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty