jesienniejemy

,,Wkołowało ciemność w suchy badyl lata".

Wyszłam dziś na spacer z potoków znaczeń, tym razem bardziej na prawo. Las mnie przyciąga, choć zawsze zatrzymuję się na jego krawędzi. Nikt mnie tu nie widzi, ani mnie, ani mojego czerwonego, obolałego, zakichanego (dosłownie) nosa. Obejmuję ramionami wszystko, co widzę. A widzę wrzesień. Drzewa dojrzałe zielenią, czarny dziki bez, kaczki zbierające się w klucze, owoce dzikiej róży, z których przewlekało się różaniec. Przerosłe, przydługie źdźbła trawy pokornie chylące się na wietrze. Słońce też przygrzewa inaczej. Na polach z dumą sterczą jeszcze główki kapusty, a sarny częstują się resztkami buraków, szparagi i pietruszki. Niedługo ich też nie będzie. Pola pozostaną puste. Zakwitnie jarzębina . Wyjmujemy z górnych półek wełniane swetry. Jesienniejemy.

  ,,Wczoraj patrzyłem na odlot bocianów. Zazdrościłem im. Zawsze wiedzą, kiedy wyruszyć i w którym kierunku lecieć. Nam bardzo trudno zrozumieć, czego chce od nas Bóg."

( Ta piosenka przypomina mi październikowy dzień. Nad brzegiem rzeki Wisły usiadłam i płakałam. I rzeczywiście, czytałam przekład Homera. )

Komentarze

Popularne posty